DENKO - luty 2013
Czekałam na ładną pogodę do zrobienia zdjęć, czekałam... i się nie doczekałam. A z denkiem zwlekać nie można, zwłaszcza że w tym miesiącu skończyło się kilka moich kosmetycznych hitów... więc zaczynamy :)
JOANNA, Z apteczki babuni, Wygładzający peeling do ciała z ekstraktem z bzu (300g) - wiele razy już wspominałam o tym kosmetyku, po prostu go uwielbiam. TUTAJ możecie przeczytać pełną recenzję, a ja z pewnością kupię go ponownie.
STENDERS, Grapefruitowy peeling solny (300g) - cudownie pachnący rarytas, na który mimo jego ceny skuszę się za jakiś czas. Jest cudowny! Recenzja TUTAJ. Kupię z pewnością.
Liquid Soap, Lime & Vanilla (1 L) - zapas mydła w płynie kupiony pewnie w którymś z hipermarketów. Zapach ok, wydajność bardzo dobra, lekko wysuszało ręce (jak każde zwyczajne mydło). Wolę te, które nie wysuszają wcale, ale do takich codziennych potrzeb było ok. Być może kupię.
YVES ROCHER, Jardins du monde, Lawenda z prowansji (200ml) - mimo niewielkiej pojemności te żele są całkiem wydajne, lubię je zabierać na wyjazdy. Urzekają mnie wszystkie zapachy, których do tej pory wypróbowałam i będę próbować nadal. Lawenda z prowansji była niesamowita, zapach zwracał uwagę innych osób które z zaciekawieniem pytały co tak fajnie pachnie. A ja na dodatek szczególnie lawendę uwielbiam... na pewno kupię ponownie!
YVES ROCHER, Pur desir de lilas (50ml) - miniaturka, którą kupiłam w podróży. Uwielbiam zapach bzu i ten również mnie nie zawiódł, choć jednak zapach peelingu bzowego Joanny jest jeszcze ładniejszy. Ten żel jest częścią całej serii zapachowej, są m.in również perfumy. Być może kupię ponownie.
Mleczko do demakijażu regenerujące z wyciągiem z nagietka (200ml) - kupione w Auchanie za jakieś śmieszne pieniądze, lecz produkowane przez Torf (czyli tam, gdzie robi się Tołpę :). Dlatego być może nie byłam wcale zaskoczona, jak dobrym kosmetykiem się okazało. Radzi sobie doskonale ze zmyciem każdego rodzaju makijażu, nie wysusza skóry, jest mega wydajne, nie zostawia tłustej warstwy. Robi wszystko, co trzeba, więc kupię w przyszłości.
PROFARM, Tonik pichtowy ProOil (200ml) - ten kosmetyk kupuję od lat i wciąż ubolewam nad jego kiepską dostępnością. Jest mega skuteczny, po prostu! TUTAJ pełna recenzja. Kupię ponownie.
YVES ROCHER, Płyn micelarny do demakijażu (50ml) - dobry płyn, choć nie tak dobry jak mój ulubieniec z LRP. Jeśli będzie w promocji to kupię.
LAURA CONTI, Czekoladowa maseczka dotleniająca z glinką (10ml) - bardzo przyjemna maska, TUTAJ możecie poczytać moją recenzję, a ja tylko powiem, że kupię ponownie :)
AA, Nutri Ujędrnianie, Maseczka odżywczo-regenerująca (5ml) - była w porządku, ale nie zauważyłam działania poza nawilżeniem. Raczej nie kupię.
Dermo Minerały, Maseczka redukująca zmarszczki (10g) - całkiem fajna maska glinkowa, zazwyczaj wolę te sypkie glinki ale ze względu na niską cenę i wygodę użycia być może kupię ponownie.
L'OREAL, Triple active, krem na dzień (50ml) - z początku wydawało mi się, że jego konsystencja nie jest tak lekka jak lubię, ale szybko moja skóra się z nim oswoiła. Był bezproblemowym kremem pod makijaż, szybko się go rozprowadzało, wchłaniał się ładnie, twarz była nawilżona i gładka. Preferuję raczej apteczne lub naturalne marki, ale być może jeszcze kiedyś go kupię.
BLANCHETTE B, Mono eye shadow nr 6 (4.7g) - bardzo nie lubię kolorówki tej Kauflandowej marki, ten cień znalazł się u mnie jakimś przypadkiem. Na powiece jego pigmentacja była nawet ok, ale co z tego, skoro błyskawicznie się osypywał. Nie używałam go prawie, aż w końcu mi spadł i się rozsypał. Nie płaczę z tego powodu rzecz jasna ;) Nie kupię.
MANHATTAN, Long&Swing Mascara (9ml) - TUTAJ go zrecenzowałam, dodać mogę tylko tyle że był to całkiem dobry tusz, a nie kupię go ponownie tylko dlatego, że wciąż szukam nowości i swojego tuszowego ideału.
Uff, koniec denka :) Znacie którąś z tych rzeczy?