Kosmetyczny zestaw od Ezebra.pl - jak się u mnie sprawdził?


Jakiś czas temu otrzymałam do testów zestaw kosmetyków kolorowych od drogerii ezebra.pl. W jego skład weszły trzy produkty - róż do policzków, maskara oraz kredka-cień. Miałam okazję przetestować te produkty w "warunkach bojowych", gdyż mijające lato nie oszczędzało nas jeśli chodzi o temperatury. Jak się sprawdziły te kosmetyki? Zapraszam do lektury.



Pierwszym testowanym kosmetykiem z zestawu jest róż do policzków w kremie Miss Sporty - Morning baby w odcieniu 001 Pink Flush.

Kosmetyk znajduje się w małej, poręcznej tubce z odkręcaną nakrętką. Po wydobyciu otrzymujemy bardzo dobrze napigmentowany krem-mus, który bez problemu da się rozprowadzić na policzku przy pomocy palców lub gąbki.


Róż bez problemu możemy rozetrzeć (gąbką lub pędzlem) do uzyskania pożądanej intensywności koloru. Tak jak wspomniałam, ma dobrą pigmentację, zatem musimy pamiętać, by zaczynać od nałożenia naprawdę małej porcji, aby nie uzyskać efektu "ruskiej lali" ;) 

Bardzo spodobała mi się w nim pigmentacja właśnie oraz trwałość - wytrzymuje cały dzień bez poprawek, a intensywność koloru nie ulega zmianie. To maleństwo jest niezwykle wydajne a w kosmetyczce nie zajmuje wiele miejsca, więc jak dla mnie to świetny produkt.


Na zdjęciu widzicie kredkę ASTOR 24h Perfect Stay, która wedle zapewnień producenta jest wodoodporna oraz może służyć jako liner lub cień do powiek.


Moja kredka ma kolor czarny i jest on raczej intensywny. Po wykonaniu kreski na powiece dostrzeżemy gdzieniegdzie niewielkie, iskrzące się drobinki. Generalnie nie przepadam za takimi dodatkami, jednak w tym przypadku jest to efekt subtelny, więc może być.


Kredka sprawdziła się u mnie jako liner, jednak gdy próbowałam wykorzystać ją jako cień efekty mnie nie zachwyciły. Kolor kreski jest intensywny, jednak gdy spróbujemy ją rozetrzeć prawie zupełnie znika z powieki (inna sprawa, że roztarcie nie jest wcale takie proste, a wiadomo że nikt nie lubi trzeć okolic oka). Jako cień u mnie się nie sprawdziła, jeżeli zaś chodzi o liner - jak najbardziej tak.


Ostatnim kosmetykiem jest maskara ASTOR Seduction Codes w kolorze czarnym. Od razu spodobało mi się fajne, rzucające się w oczy opakowanie. 


Jak widzicie na zdjęciu, szczoteczka ma dosyć ciekawy kształt. Miałam wątpliwości na początku, czy nie będzie to pewnym utrudnieniem ale jak się okazało jest bardzo wygodna w obsłudze. Za jej pomocą można pokryć wszystkie rzęsy równomierną warstwą tuszu. Jeżeli chodzi o wygląd rzęs, to maskara prawie wcale ich nie pogrubia, nawet przy nałożeniu kilku warstw. To może być dla niektórych wada, jednak tusz wynagradza ten fakt naprawdę mocnym, czarnym kolorem i efektem wydłużenia rzęs. Są też idealnie rozdzielone i myślę, że trzeba by się mocno postarać, by je przy użyciu tej maskary skleić. Tusz fajnie podkreśla rzęsy i to mi pasuje, używam go zarówno na co dzień jak i przy bardziej wieczorowych makijażach.


Podsumowując - spodobał mi się ten zestaw i spełnił dobrze swoje zadanie :)
Używałyście któregoś z tych kosmetyków?

Popularne posty z tego bloga