Shrekowy peeling, który nie zrobi z Ciebie ogra ;) APIS, Optima, Dead Sea Minerals SPA, Oczyszczający peeling do ciała z minerałami z Morza Martwego, zieloną herbatą, jaśminem i lawą wulkaniczną
Bardzo lubię peelingi do ciała i używam ich często. Zazwyczaj wybieram te mocno aromatyczne, co zwiększa przyjemność tego zabiegu. Specyfik, o którym dziś napiszę trafił do mnie w lutowym pudełku Joybox. Znam i lubię firmę Apis, wielokrotnie używałam ich kosmetyków, więc byłam bardzo ciekawa jak on się sprawdzi. Jeżeli też Was to zainteresowało, zapraszam do przeczytania recenzji.
APIS, Optima, Dead Sea Minerals SPA
Oczyszczający peeling do ciała z minerałami z Morza Martwego,
zieloną herbatą, jaśminem i lawą wulkaniczną
zieloną herbatą, jaśminem i lawą wulkaniczną
Opis producenta:
Niezwykły peeling do ciała o zmysłowym aromacie świeżego kwiatu jaśminu. Peeling jest połączeniem detoksykujących minerałów z Morza Martwego, złuszczającej lawy wulkanicznej z pobudzającymi metabolizm ekstraktami zielonej herbaty, jaśminu, bambusa i grejpfruta. Doskonale oczyszcza skórę z martwych komórek naskórka, wygładza i odświeża. Skóra odzyskuje naturalny blask i zdrowy koloryt.
Pojemność: 200ml, cena 19zł.
Moje wrażenia:
Peeling dostajemy w tubce. Wolę słoiczki, ale nie będę marudzić. Fajnie, że tuba jest zabezpieczona przed otwarciem - aby to zrobić, trzeba zerwać plastikową "zawleczkę", więc mamy pewność, ze nikt przed nami nie otwierał kosmetyku. Konsystencja jest raczej rzadka, ale nie nadmiernie - pozwala na wydobycie z tuby, jednak nie spływa ze skóry.
Powyższe zdjęcie wyjaśnia, dlaczego ten produkt kojarzy mi się ze Shrekiem - przez jego zielonkawy kolor. Zapach na szczęście w niczym nie przypomina ogra - jest niezbyt intensywny, kojarzy się z naturalnym kosmetykiem.
Jak widzicie w peelingu znajdują się różnego rodzaju drobinki - jest to naturalna sól morska oraz puder z lawy wulkanicznej i to właśnie one odpowiadają za złuszczanie skóry.
APIS, Optima, Oczyszczający peeling do ciała - Sładniki INCI |
Peeling w działaniu sprawdza się nieźle. Drobinki są dosyć ostre, konkretnie i dobrze zdzierają, nie powodując przy tym pieczenia, jakie ma miejsce w przypadku solnych peelingów. Być może dzieje się tak dlatego, że sól morska rozpuszcza się dużo wolniej, dłużej zachowując twardość i dzięki temu nie szczypie tak, jak zwykła sól spożywcza.
Kosmetyk fajnie wygładza ciało, nie powodując przesuszenia ani podrażnień. Na pochwałę zasługuje fakt, że w składzie rzeczywiście znajdują się wszystkie substancje wymienione w nazwie - ekstrakt z zielonej herbaty i jaśminu, a także z grejpfruta oraz liści bambusa. To kolejny produkt, który sprawia, że coraz bardziej lubię tę markę :)
Jakie są Wasze ulubione peelingi?