Mineralny peel-off
Nie lubię mieć zaległości blogowych, bo później nie mogę odkopać się z tych wszystkich rzeczy, które mam do opisania i obfotografowania, nie mówiąc już o poodwiedzaniu wszystkich, których mam ochotę odwiedzić. Mam teraz remont w domu i dosłowne urwanie głowy! Jednak postanowiłam sobie, że nie odpuszczę i akcję maseczkową Maliny doprowadzę do końca, tak więc przedstawiam kolejną recenzję. Tym razem maseczka w niej przedstawiona to nie będzie mój hit... ale zobaczcie same.
AVON Planet Spa, Greek seas peel-off mask
with algae extracts
Co napisał o niej producent?
Odswieżająca maseczka "greckie morza" z algami:
- fantastycznie odświeża
- oczyszcza i przywraca skórze równowagę
- zmniejsza widoczność porów
Opakowanie: W estetycznym, oszczędnym graficznie kartoniku znajduje się tuba o pojemności 75ml. W używaniu jest bardzo wygodna, jednak podejrzewam, że pod koniec będą problemy z wydobyciem maseczki ze środka. Z drugiej zaś strony myślę, że to i tak najlepsze opakowanie w jakim można umieścić maseczkę typu peel-off, w słoiczku pewnie by wyschła.
Konsystencja: Typowa dla maseczek peel-off, raczej z tych "gęstszych". Rozprowadza się bez problemu.
Działanie: Producent obiecuje trzy proste rzeczy, ja jednak mam wątpliwości, czy takie działanie faktycznie występuje. Z całą pewnością maseczka oczyszcza - skóra po niej jest gładsza, pozbawiona sebum, przygotowana na dalsze zabiegi. Jeżeli chodzi o zmniejszenie porów, to wystąpiło u mnie minimalnie. Wychodzi więc na to, że zbyt wiele ta maseczka nie robi - poza oczyszczaniem, choć z drugiej strony jako samodzielny zabieg oczyszczający jak dla mnie nie wystarczy. Lubię jednak wszelakie peel-offy więc używa mi się jej całkiem przyjemnie. Na dodatek w ogóle mnie nie uczula, jest miła dla mojej skóry - a z kosmetykami Avonu miałam w przeszłości różne sytuacje.
Wydajność: Bardzo dobra.
Cena: W zależności od promocji - w okolicach 25zł.
Dostępność: Tylko u konsultantek, ewentualnie na Allegro.
Czy kupię ponownie? Raczej nie, będę dalej szukać swojego idealnego peel-offa ;-)
Hej :)
OdpowiedzUsuńCo z tą wymianą "Pod niemieckimi łóżkami" ? ;)
Nie chcę Cię tak ograbiać z książek (tak, ja bym przyjęła ich nawet tonę;), więc co Ty na taką wymianę jak : "Pokój Marty" i "Trzepot skrzydeł" lub "Kod da Vinci" ? :)
UsuńDwie za jedną ?
Może być tak ? Jutro się wybieram na pocztę, więc fajnie jeśli byś mi podała dane na LC do wysyłki. Poszłoby szybciej i miałabyś książkę w tym tyg. :)
Pierwszy raz słyszę o takiej maseczce:)
OdpowiedzUsuńJa stosowałam ją, nie lubię masek pell-off, a ta, jeszcze bardziej mnie przekonała w tym stwierdzeniu ;) Ale zapach jej lubię :)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale nie suszę się na pewno...
OdpowiedzUsuńPróbowałam kiedyś, ale nie polubiłyśmy się.
OdpowiedzUsuńAle, ale, tez fajne zdjęcia Ci wychodzą:) Gratuluję!
OdpowiedzUsuńmam tę maseczkę i zgadzam się z Tobą, nie jest to KWC. Z fajnych przeźroczystych peel off-ów mogę Ci polecić produkt z yves rocher - zwężającą pory - jej cena standardowa jest przerażająca, jednak można ją spotkać na -50% promo. TO pierwsza maska, przy której rzeczywiście za jednym ruchem ręki ściągam całą maskę, a przy tym ślicznie pachnie. :)
OdpowiedzUsuńDzięki za info, chętnie ją przetestuję :) Mam kartę w YR i generalnie lubię tam kupować, więc poczekam aż będzie jakaś sensowna promocja w której tą maseczkę mozna dorwać. Uwielbiam zapachy większości kosmetyków YR :) (np peeling morelowy do twarzy - cudo)
Usuńlubię taką formę produktu
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJuż na paru blogach widziałam te kosmetyki ale jakoś nie mogę się do nich przekonać
OdpowiedzUsuń