Przeczytane w lipcu

Odkąd pamiętam, miałam w zwyczaju czytać hurtowe ilości książek... Codziennie wieczorem (to był taki mój rytuał) kładłam kilka z nich na stoliku przy łóżku i znikałam na dobrych parę godzin - tylko sen potrafił mnie oderwać od pasjonującej lektury. Teraz trochę się to zmieniło - brak czasu, nieco inny tryb życia... czytam dużo mniej i trochę się od tego odzwyczaiłam. Mam więc ambitny plan, by wrócić do starych nawyków i zwiększyć ilość przeczytanych każdego miesiąca stron :) Postanowiłam sobie, że regularnie będę robić takie małe podsumowanie. Niestety, nie umiem za bardzo pisać recenzji, więc będzie dosyć krótko.

Stosik lipcowy

Saga Zmierzch
Nie, nie należę do grona fanek filmowego Zmierzchu, które mdleją na widok bladolicego Edwarda (tudzież nie mniej bladego Patinsona). Wręcz przeciwnie - film niezbyt mnie zachwycił a Edzio zdecydowanie nie jest w moim typie ;) Nie przepadam również ani za romansami, ani specjalnie za opowieściami o wampirach - mimo, że fantastykę i fantasy bardzo lubię. Czasami mam jednak ochotę sięgnąć po książkę, którą w normalnych warunkach wcale bym się nie zainteresowała, stwierdziłam więc, że sagę przeczytam - choćby i dlatego, by wyrobić sobie na jej temat zdanie. Tliła się we mnie również maleńka iskierka nadziei, że książka okaże się lepsza niż film. 

Czy tak się stało? A i owszem. Arcydziełem tego nazwać nie mogę, ale da się czytać. Pomijając pierwszy tom, w którym roi się od stwierdzeń typu boskie usta Edwarda (i to bynajmniej nie w kontekście humorystycznym) historię o wampirach udało mi się przetrwać w miarę bezboleśnie. Ot, proste, lekkie czytadło, ale przecież i takie czasem są potrzebne. Co zwróciło moją uwagę - w każdym z tomów akcja rozkręcała się dłuuugo, niemal przez początkowe 2/3 książki, by pod koniec gwałtownie przyspieszyć.

(Wciąż jeszcze czytam ostatni tom, Przed świtem - nie zdążyłam w lipcu więc nie wliczam go do lipcowych statystyk i nie ma go na zdjęciu).

Kot nie jest zainteresowany...

Śpiąca królewna... alternatywnie
Prawdę powiedziawszy jedynym powodem, dla którego zainteresowałam się Przebudzeniem śpiącej królewny była autorka - czytałam kilka książek Annie Rice i zwykle znajdowałam w nich coś dla siebie, pomyślalam więc, że tak będzie i tym razem. Jakże się myliłam! Ta książka to od początku do końca zwyczajne porno. Chcę wyrazić się jasno - sceny seksu, nawet najbardziej dosadne i realistycznie opisane ani trochę mi nie przeszkadzają ani mnie nie odrzucają. Ale książka, której treścią są niemal wyłącznie opisy wszelakich sytuacji erotycznych i nie ma poza tym absolutnie nic więcej, to dla mnie nieporozumienie. Zdarzało mi się czytać historie, w których erotyka grała główną rolę (Markiz de Sade czy Historia O), ale mimo to była tam jakaś fabuła, sens, logiczny początek i koniec. Tymczasem w przypadku Przebudzenia..., gdy już przebrniemy przez opisy absolutnie wszystkiego w absolutnie każdym możliwym wariancie książka po prostu się... kończy. W międzyczasie jest również bardzo dużo powtórzeń i opisywania w kółko tego samego - aż się człowiek zaczyna zastanawiać ileż można? Szczerze mówiąc, dotrwałam do końca tylko z dwóch powodów - była to jedyna książka, którą wzięłam ze sobą na tygodniowy wyjazd (byłam przekonana, że w ogóle nie będę mieć czasu na czytanie), a kiedy już przebrnęłam przez pierwsze paredziesiąt stron - czytałam dalej, licząc, że coś się wydarzy, że to wszystko ma jakiś sens. Niestety, nie miało... Nie dziwię się, że autorka wydała to coś pod pseudonimem (A.N. Roquelaure), nie rozumiem jednocześnie, dlaczego zdecydowała się do tej książki jednak przyznać.


Podsumowanie LIPCA
Ilość przeczytanych książek: 4 (plus jedna, którą wciąż czytam)
Ilość przeczytanych stron: 1705
Lista tytułów: 
  1. Przebudzenie śpiącej królewny, Annie Rice (Zysk i S-ka, 2001)
  2. Zmierzch, Stephenie Meyer (Wydawnictwo Dolnośląskie, 2009)
  3. Księżyc w nowiu, Stephenie Meyer (Wydawnictwo Dolnośląskie, 2009)
  4. Zaćmienie, Stephenie Meyer (Wydawnictwo Dolnośląskie, 2009)


Na tym kończę moją pierwszą książkową notkę. Będę takie wrzucać tutaj co jakiś czas :)
Czytałyście którąś z wymienionych przeze mnie pozycji?

Komentarze

  1. dzieki za rencenzje moze sie skusze w wolnej chwili zeby cos przeczytac co opisalas :) Pozdrawiam Aga

    OdpowiedzUsuń
  2. ja tez w wolnych chwilach siegam po książki.. lepsze to niż film.. zapraszam http://mama-laurki-testuje.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja raczej nie czytam książek, nie mam na to czasu, z resztą wolno czytam i długo mi schodzi przeczytanie jednej ;p Ale może się przełamię w końcu i coś poczytam :)

    A jakiego masz długiego kota! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jakoś się wydłużył na zdjęciu ;D

      Jeśli chodzi o czytanie, to z doświadczenia wiem, że z każdą kolejną książką tempo czytania się zwiększa :) Podstawa to wybierać sobie takie, które nas zaciekawią, bo inaczej to faktycznie ciężko się przełamać.

      Usuń
  4. "Przed świtem" to bardzoo obszerna książka ;)
    Do fanek Edka również nie należę. Spodobała mi się jedynie pierwsza część sagi, ale może przypomnę sobie kolejne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam wszystkie części tej sagi, ale raczej dlatego, że wszyscy czytali niż z z ciekawości:p

    OdpowiedzUsuń
  6. No i teraz to mi za siebie wstyd bo ja męczę jedno romansidło już drugi miesiąc

    OdpowiedzUsuń
  7. masz racje, Zmierzch jest bardziej do strawienia jako ksiazka.

    Ja książki czytam codziennie, no może z małymi wyjątkami, to zamiast tv, nie oglądam od 4 lat, a na nowym miejscu wogole nie podłącze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Sage Meyer czytałam, wciągające książki :) chociaż po obejrzeniu "Pamiętników wampirów" trochę słabe zaczęło mi się wydawać :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dzięki Waszym komentarzom blogowanie sprawia mi wiele radości :)

Dziękuję za każdą opinię - Wasze zdanie jest dla mnie bardzo ważne.

Zawsze też odwiedzam i czytam blogi swoich komentatorów.

Popularne posty z tego bloga

Testowanie produktów za darmo w internecie - co i jak?