Kosmetyczne zakupy sierpniowe
Korzystając
z darmowej dostawy w drogerii MakeUp (oszczędność na przesyłce to
zawsze sposób, by mnie skusić! :) udało mi się poczynić drobne
uzupełnienie kosmetyczki. Część z tych produktów znam, inne z kolei są
dla mnie nowością i nie mogę się doczekać, aż je wypróbuję.
Oto, co znalazło się w mojej przesyłce:
Kallos Cosmetics, GoGo Silver Reflex Shampoo (200ml, 4.16zł)
Produkt
przeznaczony pierwotnie do włosów siwiejących, i gwoli szczerości -
zdarzają mi się one (co jednak zupełnie mi nie przeszkadza :). Jednak
podstawowym powodem, dla którego wybieram ten szampon jest fakt, że
pomaga on pozbyć się żółtego odcienia we włosach jasnych/rozjaśnianych,
dając ogólnie miły efekt. Rzecz jasna, nie sprawi on sam w sobie że
włosy staną się przyjemnie platynowe, lecz z całą pewnością jakiś efekt
jest. Na co dzień staram się używać szamponów o naturalnym składzie, bez
mocnych detergentów, a kosmetyk Kallos rzecz jasna takim produktem nie
jest, dlatego też używam go zamiennie z innymi co jakiś czas. Atrakcyjna
cena również jest tu plusem :)
BINGOSPA maska błotna do twarzy z białą glinką, cynkiem i błotem z Morza Martwego (150g, 9.49zł) oraz 100% naturalne błoto z Morza Martwego (150g, 16.33zł)
Do
tej marki mam niesamowity uraz, na co zasłużyli sobie wizerunkowo -
swego czasu było głośno o ich idiotycznych, szowinistycznych reklamach
(w tym jednej na dodatek rasistowskiej, z użyciem zdjęcia ciemnoskórej
dziewczyny), po czym firma nieudolnie próbowała udawać, że nie ma
pojęcia o co chodzi, popisując się kompletnym brakiem szacunku do
oburzonych klientek. Z tego też powodu do dziś żywię do nich niechęć,
choć chyba nieco się poprawili (może wreszcie zatrudnili agencję PR? ;).
Więc oto, po latach mojego focha na nich, sięgam po dwa produkty, które
w odróżnieniu do większości raczej słabiutkich kosmetyków tej marki,
spełniały swoje zadanie. Błoto z Morza Martwego to silnie oczyszczająca
substancja, którą można wykorzystać do maseczek na twarz, włosy lub
ciało, solo bądź z użyciem innych dodatków. Raz na jakiś czas
potraktowanie skóry mocno zasolonym błotkiem przynosi dużo dobrego, choć
trzeba uważać, jeśli nasza cera jest wrażliwa bądź naczyniowa.
Beauty Formulas, Hydrating Konjac Moisturiser (100ml, 8.44zł)
Sporo
się mówiło w blogosferze o tych kosmetykach, więc oto mam - mój
pierwszy krem Konjac! To trochę eksperyment, zobaczymy jak się sprawdzi
kosmetyk w tak niskiej cenie, acz z nawilżaczami zwykle problemu nie ma,
gdyż nieudany egzemplarz można zawsze spożytkować w jakimś innym celu,
choćby fundując stopom maseczkę. Czas pokaże, czy tutaj pozytywne
recenzje sprawdzą się i u mnie.
EUCRYL Original, Puder do zębów (50g, 4.94zł)
Tego produktu używam już od jakiegoś czasu i niebawem opublikuję jego pełną recenzję. Zdradzić mogę, że go polecam :)
Babuszka Agafia, Kojąca maseczka daurska do twarzy (100ml, 6.44zł)
Maseczek
nigdy dość! Szczególnie, że bardzo lubię takie w większych, niż
jednorazowe opakowaniach (można dawkować je zgodnie z upodobaniami a
później szczelnie zamknąć). Kosmetyki Agafii znam i często używam,
daurskiej maski jeszcze nie było mi dane wypróbować.
Vis plantis, Mydło dziegciowe z olejem z oliwek do twarzy i ciała (70g, 3.46zł)
Znam
już inne mydło z tej serii, mianowicie siarkowe, i całkiem je lubię -
mimo, iż wydaje się być mniej intensywne w działaniu niż takie samo
mydło marki Barwa. Co jakiś czas potrzebuję kosmetyku o działaniu
antybakteryjnym, zarówno do twarzy jak i ciała, więc takie mydełka
sprawdzają się nieźle. Okaże się, czy dziegciowe dorówna poprzednikowi.
Koszt ogółem - 53.26zł!
Nie ma to, jak załapać się na dobre promocje :) Jeżeli któreś z tych
produktów są Wam znane, podzielcie się swoimi wrażeniami w komentarzach.
Komentarze
Prześlij komentarz
Dzięki Waszym komentarzom blogowanie sprawia mi wiele radości :)
Dziękuję za każdą opinię - Wasze zdanie jest dla mnie bardzo ważne.
Zawsze też odwiedzam i czytam blogi swoich komentatorów.