Zagraniczna kosmetyczka [5]: Holandia. Relaks o zapachu gumy balonowej :)
Lubię podróże kosmetyczne. Podczas moich wyjazdów chętnie przywożę różne produkty z zagranicy, częściowo dla samej przyjemności testowania, ale również i dlatego, że czasem można odnaleźć perełkę, która nie jest jeszcze znana szerszej publiczności :) Ta maseczka skusiła mnie na sklepowej półce w Holandii swoim kolorowym i wesołym opakowaniem, dziś napiszę Wam jak się u mnie sprawdziła.
DR VAN DER HOOG
Big Fun Bubblegum Moisturizing Mask
Nawilżająca maseczka do twarzy zawierająca w swoim składzie między innymi olej migdałowy, olej z orzechów makadamia, aloes, ekstrakt z melona oraz pantenol.
Dr Van Der Hoog to holenderska marka produkująca kosmetyki już od 1913 roku, dostępna w Holandii, Belgii oraz na Curacao (informacja ze strony wizaz.pl).
DR VAN DER HOOG, Big Fun Bubblegum Moisturizing Face Mask - składniki INCI |
Cena maseczki to niecałe 2 euro, nie jest to więc wygórowana cena jak na Holandię, jednak nie jest też to najniższa półka. Kosmetyki tej marki są dostępne w wielu drogeriach, wydaje mi się że jest to dosyć popularna i chętnie kupowana marka w tym kraju.
Opakowanie to standardowa saszetka, przyciągająca uwagę swoją kolorystyką, zawierająca w sobie dwie porcje produktu.
Konsystencja maski jest dość typowa, kremowa, ma biały kolor i ładny zapach. Spodziewałam się typowego aromatu gumy balonowej, słodkiego i mocnego, jednak w tym przypadku był on bardzo delikatny.
Działanie maski mnie usatysfakcjonowało. Jak na drogeryjnego saszetkowca zapewnia całkiem niezłe nawilżenie, poczucie "odnowienia" skóry. Twarz jest miękka w dotyku, skóra sprężysta, wizualnie bardziej rozświetlona. Ten efekt oczywiście nie zostaje na zawsze, ale utrzymuje się przez jakiś czas i to jest dokładnie to, czego oczekiwałabym od takiej maseczki. Podsumowując - całkiem przyjemny drobiazg :)
Lubicie eksperymenty z zagranicznymi kosmetykami? Kupujecie je, gdy jesteście poza domem?
A może macie już swoich ulubieńców, niedostępnych w naszym kraju?
Mieszkam w Holandii, ale nic nie miałam jeszcze tej marki :P Jakoś mnie nie kusi ;)
OdpowiedzUsuńJaki bajer :D Chociaż bałabym się dać to na buzię :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że u nas niedostępna, bo chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńto samo miałam właśnie napisać:)
UsuńPierwszy raz ją widzę i chyba na tym się skończy skoro nie jest u Nas dostępna :(
OdpowiedzUsuńI tak pewnie nigdy jej nie będę miala ;)
OdpowiedzUsuńz chęcią bym ją wypróbowała :D
OdpowiedzUsuńNie miałam do czynienia z tą maską, ale drobne eksperymenty lubię:)
OdpowiedzUsuńraczej się nie poznam z nią ;)
OdpowiedzUsuńWygląda kusząco:)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o niej :)
OdpowiedzUsuńNie znam jej :D Ale również lubię podróże kosmetyczne :D
OdpowiedzUsuńależ ta maseczka kusi... szkoda, że nie można dostać tego w Polsce.
OdpowiedzUsuńi ten kolor - jejciu.
Lilly
już za sam zapach bym sie skusiła;)
OdpowiedzUsuńWolę maseczki w zakręcanej tubie , niż w saszetkach :*
OdpowiedzUsuńAle ma śliczne opakowanie ta maseczka :)
OdpowiedzUsuń