Globalne serum antycellulitowe - czy stosowane regularnie daje jakieś efekty?

Jeśli chodzi o balsamy i inne smarowidła do ciała, jestem zwolenniczką tych antycellulitowych i ujędrniających - a przynajmniej mam słabość do ich kupowania i zawsze mam przynajmniej kilka w zapasie. Po prostu nie mogę się powstrzymać ;) Przetestowawszy już całkiem sporo tego typu produktów odkryłam, że większość niestety ma działanie "homeopatyczne" ;) i tak naprawdę nie robi niczego więcej, niż zwyczajny balsam. Jednak raz na jakiś czas trafiam również na taki kosmetyk, który okazuje się przyjemnym zaskoczeniem - tak właśnie było w tym przypadku.



TOŁPA, Dermo Body Cellulite
Globalne serum antycellulitowe 360
z efektem ultradźwięków

Stali czytelnicy mojego bloga mogli już zauważyć, że darzę sympatią markę Tołpa, co nie oznacza że i im nie zdarzyło się wypuścić paru bubli, o czym nie omieszkałam Was poinformować. Tym razem jednak z przyjemnością napiszę o produkcie, który okazał się bardzo dobry.

Zacznijmy od opakowania - pudełko kartonowe, na pudełku mnóstwo przydatnych informacji, a gdy je otworzymy, rozkleimy i "rozpłaszczymy" możemy także poczytać to, co znajduje się na wewnętrznej stronie kartonika - a jak zwykle w przypadku tej marki, jest tam cała instrukcja i porady w kwestii przeciwdziałania konkretnym problemom, w tym przypadku jest to cellulit. Jak widać na fotce powyżej, sam kosmetyk zamknięty jest w plastikowej butelce z pompką, i jest to absolutnie najwygodniejszy sposób pakowania tego typu produktów. Możemy wydobyć odpowiednią ilość w higieniczny, szybki i wygodny sposób. Ogromny plus!


Konsystencja serum jest taka średnia, raczej rzadka. Zapach - przyjemny, kojarzący się z kosmetyką profesjonalną (to dość subiektywne skojarzenie i pewnie niewiele Wam mówi, no ale cóż ;) albo z produktami z salonów odnowy biologicznej. Niedługo utrzymuje się na skórze. Produkt jest lekko "lepki", ale szybko to uczucie znika, ponieważ wchłania się w miarę sprawnie.

Najważniejsza rzecz - czyli działanie. Z przyjemnością mogę Wam napisać, że ten kosmetyk naprawdę działa! Nie, nie "zniknie" Wam cellulitu, ale regularnie stosowany w sposób wyraźny zmniejszy jego widoczność. Moja skóra stała się ujędrniona a sam cellulit mniej rzucający w oczy, w zasadzie mogę powiedzieć że go nie widać, dopóki się np nie ściśnie uda - a wcześniej był widoczny i bez tego. Wiem, że stopień tego efektu zależy pewnie od tego, jak bardzo zaawansowany mamy cellulit, ale uważam że warto spróbować. U mnie, przy takim średnio zaawansowanym, ten kosmetyk sprawdził się świetnie.

Oprócz serum stosowałam również regularne peelingi-masaże za pomocą rękawicy lub specjalnej szczotki masującej (pewnie kojarzycie - taka popularna, okrągła, kupiona w Rossmanie). Po takim masażu serum wchłania się znacznie lepiej. Jeśli chodzi o dietę bywało różnie, nie mogę niestety powiedzieć że cały czas jadłam zdrowo. Starałam się pić sporo wody.

Przy regularnym (raz lub dwa razy dziennie) stosowaniu zauważyłam po około trzech tygodniach poprawę jędrności skóry, obwód uda zmniejszył mi się o centymetr a cellulit zmniejszył swą widoczność. 


Na koniec słówko o składzie - ok, ekstremiści mogą się tu do paru rzeczy przyczepić (i zapewne słusznie), jak np. ta kolekcja parabenów na końcu, ale z drugiej strony - w tym kosmetyku faktycznie znajdują się obiecywane przez producenta ekstrakty, i to dosyć blisko na początku listy, co oznacza że procentowo jest ich w składzie całkiem sporo. Są to na przykład ekstrakty z alg (między innymi Euglena Gracilis), Kofeina, ekstrakt z siwca żółtego (żółty mak), żywica z drzewa Mukul, pokrzywa indyjska, czy sztandarowy składnik Tołpy, którym jest ekstrakt z torfu (już na trzecim miejscu).


Opakowanie: buteleczka o pojemności 250ml
Cena: 66zł
Dostępność: bardzo dobra - apteki, drogerie, internet
Czy kupię ponownie: Tak :)

Popularne posty z tego bloga