Malina nordycka odżywiająca ciało - Neutrogena
Dzisiaj opiszę Wam kosmetyk, który niedawno zdenkowałam. Otrzymałam go w prezencie gwiazdkowym i chyba tylko dlatego trafił w moje ręce - sama bym go nie kupiła, jakoś seria norweska Neutrogeny nie specjalnie do mnie przemawiała. Czy moje uprzedzenia były słuszne?
NEUTROGENA, Formuła norweska
odżywczy balsam do ciała z maliną nordycką
Kosmetyk otrzymujemy w typowym, plastikowym słoiczku. Design opakowania nie przykuwa specjalnie uwagi ale nie jest brzydki. W środku znajduje się folia zabezpieczająca, więc wiemy, czy nasz kosmetyk był otwierany wcześniej. W przypadku mojego egzemplarza coś było nie tak z nakrętką - po pierwszym otwarciu nie dało jej się tak do końca zamknąć, pod koniec "kręcenia" gwint przeskakiwał. Na co dzień nie było to uciążliwe ale przez to nie mogłam zabrać kosmetyku na żaden wyjazd.
Konsystencja balsamu jest gęsta, kolor biały a zapach bardzo słaby, ale przyjemny - pachnie owocowo, może to jest właśnie zapach tej nordyckiej maliny ;) Kosmetyk dosyć długo się wchłania, i zdecydowanie nadaje się głównie na suche partie ciała. Gdy posmarujemy nim skórę, która nie potrzebuje solidnego nawilżenia balsam pozostanie na niej, tworząc tłustą warstwę i nie wchłonie się do końca. Uważam zatem, że to kosmetyk przede wszystkim dla posiadaczek suchej skóry. Stosowany regularnie faktycznie daje wrażenie, jakby skóra była bardziej odżywiona (znika przesuszenie i robi się bardziej elastyczna). Stosowałam ten produkt tylko na fragmenty, które tego potrzebowały (dekolt, łokcie, łydki) i tam sprawdził się nieźle, zwłaszcza po wieczornej kąpieli. Ale najbardziej podobało mi się stosowanie go jako kremu-maski na noc do stóp, choć nie takie było jego przeznaczenie (cóż, potrzeba matką wynalazku ;).
Ogólnie uważam, że jest to taki średniaczek i nadaje się tylko dla osób z suchą skórą. Skład niestety nie powala, więc alergicy i wrażliwcy mogą sobie darować jego zakup. Nie jest to drogi kosmetyk (często bywa w promocjach), łatwo go znaleźć w wielu sklepach.
Jedna rzecz mi się trochę nie spodobała, a mianowicie to, że Neutrogena (podobnie jak niektóre inne firmy) nie drukuje na opakowaniach dat przydatności kosmetyków, tylko są one zakodowane (patrz powyżej). Oczywiście, w internecie są strony które pozwalają odkodować taki zapis ale przyznacie, że podczas zakupów w sklepie mało komu chce się sprawdzać w sieci i szukać, jaką dany produkt będzie miał datę. Zwłaszcza, że algorytmu odkodowywania daty Neutrogeny akurat nie udało mi się nigdzie znaleźć, choć szukałam. Napisałam więc do firmy zapytanie jak odczytywać ich daty, ale niestety przez parę miesięcy nie doczekałam się odpowiedzi.
A jakie Wy macie zdanie na temat produktów Neutrogeny?
Moja przyjaciółka się z nim lubi, ja wiem tyle, że ładnie pachnie :)
OdpowiedzUsuńjak dla mnie sama firma jest świetna ,bardzo lubię ich kosmetyki ale tego balsamu jeszcze nie miałam ...co do daty to tak wiele firm robi ,że koduje daty akurat to mi nie przeszkadza
OdpowiedzUsuńWiem, że wiele... ale dla mnie irytujące to jest. Zastanawia mnie np taka firma jak Yves Rocher - część dat koduje, a częśc nie ;)
Usuńteż nie lubię kodowania dat :/
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, po co firmy to robią.
Usuńbalsamu nie miałam, uwielbiam kremy z regularnej serii, tej podstawowej (granatowe etykiety), a z serii z tą maliną mam krem do rąk, którego nie polubiłam i podobnie jak ten balsam, bardzo długo się wchłania, pozostawia dziwna warstwę i jak dla mnie zapach również nie należy do najpiękniejszych,
OdpowiedzUsuńmuszę się rozejrzeć za nim
OdpowiedzUsuńZ Neutrogeny miałam tylko balsam do ciała, już nawet nie pamiętam nazwy, ale był dość tłusty, więc zraziłam się do firmy ;)
OdpowiedzUsuńNie znam firmy, zawsze przechodziłam obok niej. Raz miałam okazję posmarować sobie ręce kremem do rąk i pamiętam, że był ciężki i tłusty.
OdpowiedzUsuńMoże większosć ich kosmetyków jest przeznaczona dla właścicielek skóry bardzo suchej?
Usuńmieliśmy kiedyś krem do rąk z tej marki, bardzo fajny był!
OdpowiedzUsuńnie wiem dlaczego, ale jakoś zupełnie nie przekonuje mnie do siebie neutrogena...
OdpowiedzUsuńTeż tak mam...
UsuńMiałam balsam z tej serii i był bardzo dobry, aczkolwiek krem do rąk mnie zawiódł.
OdpowiedzUsuńLubie ich balsamy, bo dobrze nawilżają moją suchą skórę. Bardzo nie lubię, jak daty ważności są zakodowane ...
OdpowiedzUsuńnic nie miałam z tej marki:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ja się zabieram za kupienie, bo jestem ciekawa kremu do stóp, jeszcze nie trafiłam na faworyta :)
OdpowiedzUsuńSuchej skóry nie posiadam, więc Neutrogena nigdy mi nie podpasowała. Nie lubię też zapachu ich kosmetyków:P
OdpowiedzUsuńNigdy nic nie miałam tej marki jak do tej pory...
OdpowiedzUsuńJeśli o mnie chodzi to póki co jedyny ich kosmetyk jaki miałam.
Usuńbardzo lubię neutrogenę, ale najbardziej w kremach do stóp i maziajach do ust :)
OdpowiedzUsuńNie próbowałam jeszcze, ale bynajmniej nie skreślam tej firmy - kosmetyki do ust czy stóp mogą okazać się bardzo fajne :)
UsuńTeż mnie wkurza to kodowanie, ale są strony i apki Androida, do odszyfrowywania tych "tajnych informacji". ;-/ Ale właśnie - nie wszystkie firmy tam są.
OdpowiedzUsuńPo ten kosmetyk ie sięgnęłabym - nie lubię parafiny (a ona mnie).
Mam akurat ten balsam. Jest idealny ma moją suchą skórę. :)
OdpowiedzUsuńTak mi się właśnie wydawało, że dla suchej będzie dobry :)
Usuń